Jak ubrać się żeby nie marznąć? To dobre pytanie dla bezdzietnych. Co innego, gdy masz ubrać siebie i dwójkę lub trójkę dzieci. Wtedy pytanie brzmi tak: jak ubrać wszystkich, żeby to pierwsze nie grzało się, gdy ubieram to ostatnie? A więc co robią Finowie? Ubierają to najmłodsze leżące w wózku, bo najmniej się spoci i... wystawiają je za drzwi na mróz. A jeśli mieszkasz w bloku? Wystawiasz dziecko na balkon. Sprytne, co?
Krótki filmik instruktażowy odnośnie właściwego ubierania znajdziecie tu:
Moje odczucia:
Filmik jest bardzo trafny. Ewentualnie mogłabym przesunąć -5 do -10. Spokojnie wytrzymuje w rajstopach i zwykłych spodniach do -10 :)
Wybierając się w taki mrozy, najważniejsze są:
- odpowiednie buty: nieprzemakalne i ocieplane,
- podwójne rękawice: najlepiej takie cieniutkie przylegające i na to grube wełniane 2-palczaste,
- nieprzewiewna czapka lub kaptur,
- odzież termoaktywna (ważne, by przylegała do ciała),
- nieprzewiewna kurtka (szczerze mówiąc, to najlepiej żeby sweter też był mało przewiewny: np. mój piękny i ciepły sweter wełniany jest ciepły tylko, jeśli nie wieje, więc na spacery zabieram coś polarowego),
- minimum dwie pary skarpet: jedna cienka, druga gruba, najlepiej wełniana,
- krem zimowy w dużej ilości na twarz :).
Na spacerach przydają się też:
- termos z gorącą herbatą,
- termoforki mieszczące się do rękawic,
- maska termoaktywna na twarz,
- na marznące stopy jeszcze nic nie wymyśliłam... :(.
Póki co, najniższa temperatura, jaką tu zanotowaliśmy to -37 stopni Celsjusza.
Niewyraźny dowód, bo pewnie nam się ręka z zimna trzęsła!
Welcome to Finland! :)
A ja narzekałam dzisiaj rano, jak było -15,5... W porównaniu z Wami to niemal równik ;)
OdpowiedzUsuń