Przejdź do głównej zawartości

II polowanie na zorzę polarną

Za oknem rześko, jedyne -25. Siedzimy w przytulnej kawiarni, delektując się pyszną kawą. Postanowiliśmy wyjść na ten chłód, mimo wewnętrznych oporów.

-25 + ponad 70% wilgotności powietrza = CHOLERNE zimno

Normalnie wychodząc na takie zimno ubieramy odzież narciarską, dres, spodnie narciarskie, 3 pary skarpetek itp. Ale... idąc na gorącą kawę do przytulnej i cieplutkiej kawiarni? Chyba nie wypada zaraz po wejściu zacząć się rozbierać, prawda? Tak, rozważaliśmy to.


Siedzieliśmy długo delektując się kawą. Wizja powrotu przez te mrozy nas przerażała. Serio. Pierwszy raz poczuliśmy to przenikające zimno i tylko dlatego, że nie ubraliśmy się "na cebulkę" (no i chcieliśmy ładniej niż zwykle wyglądać, ha).


Wróciliśmy podbiegając czasem na rozgrzewkę. Szczęśliwi zaczęliśmy się rozbierać: czapka, nauszniki, rękawiczki, drugie rękawiczki, kurtka, sweter, drugi sweter... I słyszymy sygnał SMS. "Kochanie, chyba będziesz musiała się znowu ubrać" - usłyszałam i Michał podał mi swoją komórkę z treścią SMS'a od koleżanki-finki z pracy: "You might check the sky". W tej chwili nieważne były zamarznięte łydki, cieknący nos, czy lekka senność po wielkim kawałku ciasta. 

aurora-servies.eu
Włączyliśmy aurora-service.eu, by sprawdzić obecny zasięg zorzy polarnej. Kp 6, co oznacza, że widać ją nawet w Helsinkach! W Oulu widać ją już przy kp 3, także wystarczyło dostać się z dala od miejskich świateł. Bez auta, mieszkając w centrum miasta o powierzchni prawie 370 km² to nie takie proste, lecz mój genialny mąż przypomniał sobie pewien wiadukt kolejowy, z którego niebo może być lepiej widoczne.

I tak rozpoczęło się nasze II polowanie na zorzę polarną (I polowaniem była podróż na północ Laponii). Przedzierając się przez mrozy i nie widząc nic ciekawego na niebie, szliśmy popijając gorącą herbatę "z prądem". Szanse były spore, bo niebo było czyste, tylko czasem jakieś białe smugi chmur się pojawiały i znikały. Nie zwracaliśmy na nie uwagi, bo przecież zorza "pływa" po niebie.. Zafiksowani na tym i z wielką chęcią, by ją zobaczyć, co chwilę dawaliśmy się nabrać wędrującej po niebie latarni, wystrzelonej z pobliskiej fabryki. Naiwni my...

Sterczeliśmy na wiadukcie, marznąc i tracąc nadzieję, gdy nagle te dziwne smugi chmur w bardziej zaciemnionych miejscach zaczynały się poruszać i mienić na lekko zielono. Były trochę wyblakłe, ale jak nie do końca wiesz, jak wygląda to, czego szukasz, to wszystko może tym być :)


Na wypadek, gdyby to była  zorza, zrobiłam zdjęcie. I co się okazało? Aparat widział lepiej niż nasze oczy! Nie był tak czuły na miejskie światła, jak nasze oczy i pokazał nam zieloność zorzy. Była piękna, mała ale piękna. Poruszała się powolnie po niebie. Z bardziej zacienionych miejsc okazało się, że te dziwne chmury, które widzieliśmy wcześniej, były zorzą.

Niestety miasto nie jest najlepszym miejscem do jej oglądania, ale to nie ostatnie polowanie..





Komentarze

  1. Oj, nawet z takiej temperatury bym się cieszyła! Gdy na sylwestra 2013/2014 wybraliśmy się na północ Finlandii, niekoniecznie zobaczyć zorzę, bardziej zobaczyć przyjaciół z ewentualną zorzą jako bonusem, w Rovaniemi było +2 i nie było śniegu. Wtedy dowiedzieliśmy się czemu w Finlandii jest tyle samobójstw. Finowie mówili nam, że gdy jest śnieg, odbija on światło i jest całkiem ok. Bez śniegu było ciemno, a przez 2h panowała taka szarówka jak przed świtem w listopadowy dzień. Marzyliśmy o śniegu, mrozie, o zorzy nie wspominając. Ale i tak najbardziej żal nam było całej rzeszy japońskich par. Ichnia legenda głosi, że dzieci zrodzone pod zorzą polarną mają wszelkie pożądane cechy, ogólnie jakieś lepsze są. A tu zorzy ni widu ni słychu. Fajnie że Wam się udało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej Sylwester bez sniegu w Finlandii.. To musialo byc przykre. My wlasnie z Helsinsk wrocilismy, gdzie wszystko topnialo, mimo środka zimy! Bylo brzydko. Takze rozumiem Cie dobrze. Ale nie poddawaj sie! Nastepnym razem bedzie i snieg i zorza :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak smakuje mięso renifera?

"Jak mogłaś zjeść cudownego czerwononosego Rudolfa ?!" pinterest.com "Już nigdy nie dostaniesz prezentu pod choinkę!" .. i wiele wiele innych usłyszałam po poinformowaniu znajomych o tym strasznym wydarzeniu: zjadłam mięso renifera na obiad!   Co gorsza - odważyłam się sama je przygotować - ale obiecuję nie polować na nie, chyba, że z aparatem. W Polsce wszyscy mówili mi: nie jedz renifera, to mięso jest ohydne, fe, niedobre, twarde. A w Finlandii? "Poronlihan paras" - mięso z renifera jest najlepsze. Tutaj wszyscy się nim zachwycają. Oczywiście jest też niesamowicie drogie, tak jak wszystko w Finlandii. Dlatego wybraliśmy tańszą wersję - przygotować je samemu. No i jak smakuje mięso renifera? PYSZNIE! W skrócie:  słonawo-kwaskowaty  - OK OK - wiem, to nie brzmi zachęcająco, aaaallleee naprawdę renifer jest przesmaczny.  Ciemne jak wołowina, w smaku przypomina trochę jagnięcinę + ma ten specyficzny posmak baraniny. Ale mim

Przepis na gulasz z renifera

A więc pora na trochę luksusowego szaleństwa ;) Mięso renifera występuje w trzech postaciach w Finlandii: smażone, wędzone i gravad (zasypane solą i wysuszone). My kupiliśmy mrożone surowe. Poronliha, jak usłyszeliśmy, jest pyszne, ale żylaste i twarde, dlatego długo się je przygotowuje - aby zmiękło. Nasze mięso po lekkim podsmażeniu dusiło się około 2 godzin. Cała historia tutaj :) Składniki a'la fiński straganiarz (with excellent english skills!): 450 g mrożonego mięsa z renifera (trochę przypomina pocięte mięso na kebab :P) sól pieprz odrobina wody (ja podlewałam bulionem, bo akurat go miałam - polecam!) duuuuuuuuuuużo masła ewentualnie rozmaryn Przepis: Mięso rozmrażać w lodówce. W garnku roztopić odrobinę masła, po czym wrzucić mięso. Po lekkim podsmażeniu się, podlać wodą/bulionem i gotować mieszając. Ja po 10 minutach doglądania i mieszania (bo przecież nie wiem, co się będzie działo w tym garnku - pierwszy raz robię renifera!) znud

"Jest mi ciepło" czyli krótka instrukcja ubierania się zimą w Laponii

Jak ubrać się żeby nie marznąć? To dobre pytanie dla bezdzietnych. Co innego, gdy masz ubrać siebie i dwójkę lub trójkę dzieci. Wtedy pytanie brzmi tak: jak ubrać wszystkich, żeby to pierwsze nie grzało się, gdy ubieram to ostatnie? A więc co robią Finowie? Ubierają to najmłodsze leżące w wózku, bo najmniej się spoci i... wystawiają je za drzwi na mróz. A jeśli mieszkasz w bloku? Wystawiasz dziecko na balkon. Sprytne, co? Krótki filmik instruktażowy odnośnie właściwego ubierania znajdziecie tu: INSTRUKCJA UBIERANIA SIĘ NA MROZY: -5, -15, -30  Moje odczucia: Filmik jest bardzo trafny. Ewentualnie mogłabym przesunąć -5 do -10. Spokojnie wytrzymuje w rajstopach i zwykłych spodniach do -10 :) Wybierając się w taki mrozy, najważniejsze są: odpowiednie buty : nieprzemakalne i ocieplane, podwójne rękawice : najlepiej takie cieniutkie przylegające i na to grube wełniane 2-palczaste, nieprzewiewna czapka lub kaptur, odzież termoaktywna (ważne, by przylegała do c